Na początku ubiegłego tygodnia Paweł w końcu mi zakomunikował, że ... idzie wykonać spermiogram. Ufff, nareszcie. Zapisałam go na to badanie w jakiejś klinice leczenia niepłodności na czwartek w ubiegłym tygodniu. A kilka dni temu we wtorek mieliśmy się dowiedzieć czy są już wyniki.
Zadzwoniłam we wtorek do kliniki i okazało się, że wyniki można już odebrać. Pojechaliśmy tam razem po pracy. Wracając do domu zaczęłam odczytywać wyniki i porównywać je z normami. Zdenerwowałam się bardzo, bo jeden wynik był nieprawidłowy. Czyżby to był powód braku ciąży? I niepotrzebnie powiedziałam to Pawłowi, bo zaczął to bardzo przeżywać. Jeszcze w samochodzie zadzwoniłam do swojej pani ginekolog i umówiłam się na wizytę na następny dzień.
Następnego dnia bardzo zestresowana poszłam do lekarki. Podałam jej wyniki i zaczęła je odczytywać. Wyniki na pierwszej stronie były w normie, ale na drugiej jeden wynik nie za bardzo. I powiedziałam jej o tym, że na drugiej stronie chyba nie bardzo dobry jest wynik.
Na co ona spojrzała na kartkę i powiedziała, że nie jest tak źle, ponieważ mój mąż ma ogromną ilość plemników, praktycznie niespotykaną wśród mężczyzn. I ten jeden wynik nieprawidłowy niewiele znaczy, przy tak dużej ilości plemników w ejakulacie.
Następnie zaproponowała monitoring cyklu miesiączkowego, który polega na wykonywaniu USG ginekologicznego. Trafiłam do lekarki w dobrym momencie cyklu i od razu pani doktor wykonała mi USG. I usłyszałam dobrą wiadomość, że pęcherzyk dominujący mam w jajniku i być może w najbliższym czasie nastąpi owulacja.
Kazała mi przyjść dziś rano na następne USG do innej pani doktor, bo mojej dziś w pracy nie było. I dzisiejsze badanie wykazało stan po owulacji. Hurrraaaaaaaaaaaaaaa. Teraz czekamy. Jak nie zajdę w ciążę to będziemy dalej wykonywać bardziej szczegółowe badania, aby znaleźć przyczynę braku ciąży.
Kilka lat później … 26.07.2020 r.
Pamiętam ten dzień, kiedy dowiedzieliśmy się o tej bardzo dużej liczbie plemników. Mój mąż jak to usłyszał, to niemal uniósł się nad ziemią. Był tak dumny z tego faktu i bardzo uradowany. Ja tak samo. Właściwie to mam faceta bardzo płodnego???