Zazwyczaj niedzielne popołudnia spędzamy u moich rodziców. Tym razem pojechaliśmy do jednej z krakowskich galerii. Wyjechaliśmy o godzinie 14. I o tej już porze była cała masa samochodów zaparkowanych na parkingu galerii. Nie było możliwości wcisnąć jeszcze naszego samochodu.
Nie wiedziałam, że takie tłumy ludzi spędza niedzielne popołudnia w sklepach. Zaparkowaliśmy samochód kawałek od galerii. W zasadzie pojechaliśmy tam tylko po jedną rzecz. Paweł chciał sobie kupić gumowce.
Na wsi gumowce bywają niezbędne. W zasadzie to nie wiem jak te buty nazywać: gumowce, gumiaki, kalosze? Koleżanka z pracy twierdziła, że to nie są żadne gumiaki lecz śniegowce. W sklepie widziałam też gumofilce.
Swego czasu panował szał na gumowce. Chyba to teraz trochę minęło. Mnie to bardzo śmieszyło, bo gumowce kojarzyły mi się z wsią. Ponadto są bardzo niewygodne, aby chodzić w nich cały dzień z powodu niewielkich opadów deszczu. Pamiętam, że wtedy niektóre koleżanki z pracy też oszalały na punkcie kolorowych gumowców.
Jedna z koleżanek jeździ do pracy samochodem. Wsiada pod blokiem do samochodu i wysiada z niego pod samym budynkiem zakładu. Któregoś pięknego dnia troszeczkę mżyło z rana, a ta koleżanka wkracza do budynku w przepięknych gumowcach.
Jedna z koleżanek jeździ do pracy samochodem. Wsiada pod blokiem do samochodu i wysiada z niego pod samym budynkiem zakładu. Któregoś pięknego dnia troszeczkę mżyło z rana, a ta koleżanka wkracza do budynku w przepięknych gumowcach.
Wszyscy z zachwytem oglądają nowe „buty”, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Czym tu się zachwycać? Niewygodne to jest. Ponadto nie było wtedy jakiegoś wielkiego deszczu żeby spod bloku nie dało się dojść do samochodu, a potem z samochodu do budynku zakładu.
Od tamtej pory nie widziałam jej w tych butach w pracy.
Kilka lat później … 7.11.2020 r.
Chyba minęła moda na te gumowce, bo nikogo w nich nie widuję w trakcie nawet bardzo dużych opadów deszczu. A ja mam gumowce, ale służą mi tylko do chodzenia po wysokich trawach i do lasu. Stanowią dla mnie ochronę przed kleszczami. W tym roku chodziłam do lasu na leśne maliny i ostrężyny. Pychota.