Nareszcie zaczyna pojawiać się słońce na naszym niebie. Bardzo za nim tęskniłam. Od razu każdemu człowiekowi robi się weselej na duszy.
Nie pamiętam, aby przez ostatnie miesiące słoneczko w ogóle świeciło. Mijająca zima wyjątkowo nie była słoneczna.
Dziś rano, gdy szłam na busa, słyszałam ćwierkające ptaki. Niestety wśród tych głosów nie zdołałam odróżnić żadnego konkretnego ptaszka.
A wczoraj rano jak stałam na przystanku w oczekiwaniu na busa widziałam 3 koty idące środkiem ulicy, przeraźliwie jakoś krzyczące. One nie miauczały, tylko krzyczały. Mówiłam potem o tym w domu. Rodzina żartowała, że koty wracały z jakiejś imprezy nocnej.
A wczoraj rano jak stałam na przystanku w oczekiwaniu na busa widziałam 3 koty idące środkiem ulicy, przeraźliwie jakoś krzyczące. One nie miauczały, tylko krzyczały. Mówiłam potem o tym w domu. Rodzina żartowała, że koty wracały z jakiejś imprezy nocnej.
Wczoraj po południu nagle pojawiły się znikąd sarny i rogacz na sąsiada łące. Dawno ich nie widziałam. Najpierw przyszedł rogacz, który zawsze chodzi sam. A potem przyszły sarny, było ich aż 6. Obecnie mają nieciekawy kolor skóry, jakiś taki szarawy.
W powietrzu czuje się wiosnę, szczególnie popołudniami.
W powietrzu czuje się wiosnę, szczególnie popołudniami.
Dlatego też od ponad tygodnia robię sobie przed pracą i po pracy spacer. Przed pracą wysiadam 2 albo 3 przystanki wcześniej i dalej na piechotę.
A po południu zamiast czekać na przystanku na autobus idę na następny przystanek.
Z jednej strony jest to zdrowy spacer bo się ruszam, ale z drugiej strony idę wzdłuż bardzo ruchliwej ulicy w Krakowie i wdycham spaliny.
Kilka lat później … 5.12.2020 r.
Ojej, jak ja tęsknię za wiosną. I nawet do tych saren, które obecnie bardzo rzadko widujemy. Czasem tylko jedną sarnę wypatrzymy. Od lat nie widujemy po 6 saren na raz.
Kotów też jest jakby mniej. Rzadko je się teraz na wsi widuje.
Dzisiejsza wieś to niemal jak miasto. W każdym domu co najmniej jeden samochód. Wszystko można sobie kupić w sklepie, nawet jabłko pokryte czymś chemicznym.
A koło domu i za domem wszyscy mają bardzo dużo miejsca, wystarczająco dużo żeby mieć własną jabłoń i to nie jedną. Dlaczego ludzie nie mają drzew owocowych koło domu? Może tak jest wygodnie? A może modnie?