Parę lat temu wracałam w niedzielę skądś do domu. Mieszkałam wtedy w Krakowie, a dokładnie w Nowej Hucie. W niedzielę jeżdżą bardzo rzadko autobusy, jakoś tak raz na godzinę. Wyczekałam się na ten autobus na przystanku, a wraz ze mną z każdą minutą coraz więcej ludzi.
W końcu przyjechał autobus, ale nie taki jak zwykle. Przyjechał bardzo malutki autobusik, w którym jest bardzo niewiele miejsc siedzących. Niewiele brakowało, a nie wszyscy by wsiedli do tego autobusu. Starsi ludzie, niektórzy o laskach musieli stać. Miejsca siedzące nie były zajęte przez ludzi młodych, wszystkie były zajęte przez starszych ludzi.
Opisałam wtedy tę sytuację, zapytałam dlaczego zmienili większy autobus na mniejszy i wysłałam maila do miejskiego przedsiębiorstwa komunikacyjnego. Odpisali wtedy, że sprawdzą natężenie ruchu w autobusach. Po jakimś czasie dostałam znowu od nich list, że nie będzie więcej jeździł po tej trasie mały autobus.
Jest lato. Jeżdżę od jakiegoś czasu autobusem ze wsi do Krakowa i odwrotnie. Autobus jeździ bardzo rzadko, raz na parę godzin. I znów, nie wiem dlaczego, większy autobus często zmieniają teraz w lecie na ten bardzo mały. Nie dość, że człowiek wyczeka się na godzinę odjazdu autobusu na przystanku, to podjedzie ten mały autobus, wszyscy rzucają się do środka i a potem na nieliczne miejsca siedzące. Pozostały tłum stoi w ciasnocie. Nic się takiego nie dzieje jak upału nie ma, ale jak upał jest i ta ciasnota, to jazda robi się nie do wytrzymania …
Któregoś dnia się wkurzyłam i znów opisałam całą sytuację. Dodałam jeszcze, że mi nie pasuje godzina odjazdu autobusu rano ze wsi. Nie mam możliwości na czas dojechać do pracy jadąc autobusem.
Jest lato. Jeżdżę od jakiegoś czasu autobusem ze wsi do Krakowa i odwrotnie. Autobus jeździ bardzo rzadko, raz na parę godzin. I znów, nie wiem dlaczego, większy autobus często zmieniają teraz w lecie na ten bardzo mały. Nie dość, że człowiek wyczeka się na godzinę odjazdu autobusu na przystanku, to podjedzie ten mały autobus, wszyscy rzucają się do środka i a potem na nieliczne miejsca siedzące. Pozostały tłum stoi w ciasnocie. Nic się takiego nie dzieje jak upału nie ma, ale jak upał jest i ta ciasnota, to jazda robi się nie do wytrzymania …
Któregoś dnia się wkurzyłam i znów opisałam całą sytuację. Dodałam jeszcze, że mi nie pasuje godzina odjazdu autobusu rano ze wsi. Nie mam możliwości na czas dojechać do pracy jadąc autobusem.
Zastanawiam się na którą godzinę ci wszyscy ludzie jadą do pracy. Na dodatek drogi jest bilet miesięczny. Bilet miesięczny po Krakowie na wszystkie linie kosztuje niecałe 90 zł. A bilet miesięczny po Krakowie na wszystkie linie i poza Kraków kosztuje 140 zł. Za 20 minut jazdy z Krakowa na wieś płacę ponad 50 zł. Szokujące. Tego już nie napisałam, co by to dało. List wysłałam do przedsiębiorstwa komunikacyjnego w poprzednim tygodniu.
Ciekawa jestem czy mi w ogóle odpiszą …
Kilka lat później … 19.09.2020 r.
Nie pamiętam już teraz czy odpisali … ale od tamtego czasu nie jeździ już mały autobus. W większym autobusie też jest obecnie bardzo tłoczno.