Od paru dni atakują nas w domu szerszenie. Wpadają przez każde otwarte u nas w domu okna. Nie da się zamknąć okien, bo nie wytrzymalibyśmy podczas tak upalnych dni, jakie mieliśmy ostatnio. Jak słyszę ten dźwięk wydobywający się ze zbliżającego się szerszenia … to no cóż - daję dyla. Boję się użądlenia, a najbardziej tego żeby nic się nie stało dziecku.
Wtedy mój mąż wkracza z łapką na muchy … i go pokonuje. I tak wiele razy każdego dnia. Na początku bardzo się bałam o męża, ale te owady są bardzo powolne i jak na razie tylko jeden próbował go atakować.
Wpadają do domu niemal o każdej porze dnia i nocy, bo i nad ranem i późnym wieczorem. Moja teściowa któregoś wieczoru, już będąc w łóżku, usłyszała szerszenia latającego po pokoju. Wybiegła z pokoju po mojego męża, a mój mąż pod prysznicem. Musiał szybko wybiec spod prysznica żeby szerszeń gdzieś się w pokoju nie ukrył.
Chwilę to wszystko trwało i może dlatego ten szerszeń był wyjątkowo agresywny w stosunku do mojego męża. Na szczęście mąż go unicestwił, ale po raz pierwszy on też się tego owada przestraszył.
A tak w ogóle to u mnie na wsi na szerszenie mówi się syrsonie. Gdy słyszę to słowo syrsoń, to mam napad śmiechu … Bardzo śmiesznie brzmi to słowo, jak się go wymówi na głos. Na całe szczęście mój mąż nazywa naszych uciążliwych intruzów szerszeniami.
Kilka lat później … 17.05.2021 r.
Dziwna sprawa, ale szerszenie któregoś roku przestały się pojawiać. Oczywiście nas to bardzo cieszy.
Natomiast wczoraj wieczorem walczyliśmy z osą. Nie wiemy, kiedy i którędy wpadła do domu. Było po 21, kiedy usłyszałam buczenie. Myślałam, że to duża mucha, ale niestety była to osa. Tym razem to mnie się udało ją unicestwić.