Od paru dni jest mi smutno … Dziś pożegnałam się z koleżanką, z którą wiele lat przepracowałam w jednym pokoju. Koleżanka od poniedziałku będzie na urlopie, wróci z niego dopiero we wrześniu. A ja od września będę gdzie indziej pracować.
Jak tylko wyszłam z pracy to się rozbeczałam … Uspokoiłam się dopiero w autobusie, jak tylko zobaczyłam zerkających na mnie ludzi …
Rodzina mi mówi, że zmiany mogą mi wyjść jedynie na dobre … Oby tak właśnie było.
W pokoju będę z 2 osobami, które znam. Z jedną pracowałam przez rok, a z drugą 3 lata. Jedna jest bardzo dobrym człowiekiem, a co za tym idzie też bardzo dobrym pracownikiem. Bardzo się cieszę, że będę właśnie z nią dzielić pokój.
Nie będę miała teraz nad sobą kogoś w rodzaju szefowej. W poprzedniej pracy miałam szefową, która służyła jedynie radą. Natomiast wszystkie decyzje ja podejmowałam. Teraz będę całkowicie samodzielnym pracownikiem. I z tego też się bardzo cieszę.
W następnym tygodniu mam 4 dni urlopu. W środę wypada święto … Jak dodam do tego 2 weekendy to w sumie mam 9 dni wolnego. Będę miała czas na zaakceptowanie nieuniknionych zmian dotyczących mojej pracy.
Pożegnanie z koleżanką
Kilka lat później … 17.09.2020 r.
Jeszcze bardzo długo brakowało mi koleżanki/szefowej i jej dobrych rad. W końcu się przyzwyczaiłam do nowej sytuacji i obecnie bardzo sobie chwalę moje miejsce pracy. Zmiany wyszły mi jedynie na dobre.
Brak komentarzy