ABCmaluszka.pl - płodność, ciąża, poród, dziecko, macierzyństwo
Blog młodej mężatki
REKLAMA
Przejdź do treści

Przeciwciała blokujące

ABCmaluszka.pl - płodność, ciąża, poród, dziecko, macierzyństwo, blog
Opublikowany przez w Mężatka ·
Kiedyś pisałam o znajomej, której lekarz po 2 poronieniach powiedział, żeby wraz z mężem wykonała badanie krwi na przeciwciała blokujące i test cytotoksyczny.

W ciąży odpowiednia ilość przeciwciał blokujących w organizmie kobiety nie dopuszcza aby jej układ odpornościowy zniszczył rodzące się życie.

Bardzo częstym powodem poronienia jest brak przeciwciał blokujących. Aby spróbować podwyższyć poziom przeciwciał blokujących trzeba poddać się szczepieniom.

Szczepionki wykonane są z krwi partnera lub męża, a konkretnie z limfocytów krwi.

Poddaliśmy się z mężem temu badaniu, które jest dość drogie – ponad 300 zł.

Wynik badania – 10% przeciwciał blokujących. Powinno być ich co najmniej 40%, aby nie doszło do poronienia.

Z wynikiem badania trafiliśmy do hematologa, który wyjaśnił nam szczegóły wykonania i zaaplikowania szczepionek. Jeżeli szczepionki nie zadziałają, to można jeszcze skorzystać z krwi innego człowieka.

Jak to usłyszałam to pomyślałam sobie, że nie byłabym chyba w stanie zgodzić się na zaaplikowanie mi krwi obcego człowieka.

Przed oddaniem krwi oczywiście robi się różne badania, np. na kiłę, HIV, więc teoretycznie nie ma się czego bać, ale jakoś nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Mam nadzieję, że krew mojego męża będzie dla mnie wystarczająca.

Do każdej szczepionki mąż musiał oddać 250 ml krwi, czyli szklankę, co mnie bardzo przerażało, a mojego męża jeszcze bardziej.

Mój mąż ma problem z oddawaniem krwi. Nie wiem czy to stres, czy tak reaguje jego organizm, bo po oddaniu tej szklanki krwi mąż zasłabł.

Bardzo mu spadło ciśnienie krwi. Pielęgniarka była przerażona. Na szczęście po chwili doszedł do siebie.

Mąż rano oddał krew, a potem w ciągu dnia została wykonana z niej szczepionka. Na szczepienie miałam się zgłosić około godziny 17 tego samego dnia.

Do szczepienia zgłosiłam się sama, bez męża i to był mój błąd. Oprócz mnie były jeszcze 4 panie, wraz ze swoimi mężami.

Szczepienie było bardzo bolesne. Lekarz wstrzyknął mi krew męża w 4 miejscach na obu rękach. Wyszłam z przychodni, udałam się na przystanek autobusowy i zaczęły się ze mną dziać dziwne rzeczy.

Lekarz coś tam na ten temat mówił, ale nie wiedziałam, że to będzie takie straszne. Zaczęły mnie bardzo boleć ręce, z czasem nie byłam w stanie ich unieść. Zanim to nastąpiło zdążyłam zadzwonić do męża, żeby przyjechał po mnie do hipermarketu znajdującego się w pobliżu przychodni, bo coś dziwnego dzieje się z moimi rękami.

Nie mogliśmy się odnaleźć w tym sklepie, ponieważ nie mogłam się skupić na tym co do mnie mówi mąż przez telefon. W końcu znalazł mnie i zaprowadził do samochodu, posadził, zapiął pasy, bo nie byłam już w stanie poruszać rękami. I zaczęłam strasznie płakać – z bólu, z jakiegoś może szoku. Czułam się jakbym była gdzieś obok mojego ciała. Nieciekawe przeżycie.

Po paru godzinach ból zelżał i mogłam poruszać rękami. Niewielki ból pozostał, potem pojawiło się nieznośne swędzenie jak po ukąszeniu komara oraz wyrosły mi jakieś niewielkie wybrzuszenia pod skórą, bardzo twarde.

Jestem po pierwszym szczepieniu, kolejne za 2 tygodnie. Podobno kolejne szczepienie jest bardziej znośne niż to pierwsze. To jakoś przeżyję, ale panicznie boję się o męża. Boję się, że po oddaniu krwi coś mu się stanie …


Kilka lat później … 31.03.2021 r.

Pamiętam całą sytuację … od oddania krwi przez mojego męża, poprzez szczepienie, aż do bólu rąk i niemożliwości ich podniesienia, nawet w nocy …



Brak komentarzy

Wróć do spisu treści