No i się zaczęło ...
... kolejne stresowanie tym razem już z bardzo poważnymi sprawami jakimi są ślub i wesele.
Paweł nie chciał robić wesela. Brak zainteresowania weselem tłumaczył dużym kosztem z tym związanym oraz nieprzejawianiem chęci uczestniczenia w tego rodzaju dużych spędach.
Taki chyba racjonalny sposób patrzenia na tego typu sprawy ... Tłumaczył mi, że wydamy mnóstwo pieniędzy, które nie mają szans nam się zwrócić w postaci prezentów. A pieniądze, które byśmy wydali na wesele możemy wydać na coś zupełnie innego np. na podróże, wyremontowanie domu i tym podobne. Jego mama była podobnego zdania.
No tak, ale wesele teoretycznie jest raz w życiu. Mnóstwo gości, zabawy w postaci choćby oczepin, przetańczony cały wieczór i cała noc,
Marzenia każdej dziewczynki, kobiety tym bardziej. Byłaby okazja potańczyć z własnym już wtedy mężem. Uświadomiłam sobie, że do tej pory nie było okazji potańczenia ze sobą. Nie było w rodzinie ani u znajomych żadnych wesel. A na jakieś potańcówki, to Paweł nie chce iść.
Ja natomiast uwielbiam tańczyć, chodziłam nawet na różne kursy tańca. Jednak nie można mieć w życiu wszystkiego, nie każdy lubi i umie wszystko robić.
No ale co z tym weselem zrobić??? Robić je czy nie???
Kilka lat później … 2.03.2020 r.
Pamiętam, że bardzo chciałam tego wesela, ale wiedziałam też, że wesele to bardzo duże koszty. Pieniądze nam się natomiast przydadzą na urządzenie naszego gniazdka na wsi. Podjęliśmy w końcu jedyną słuszną decyzję.
Czy teraz postąpiłabym inaczej? Nie. Teraz już nie. Teraz jestem na innym etapie życia i tamte decyzje pozostały wspomnieniami.