Wszyscy mnie pytają, gdzie jedziemy na urlop, który zbliża się wielkimi krokami.
Będę miała aż 3 tygodnie urlopu w sierpniu. Nie mogę się już doczekać. Nareszcie będę miała czas na prace, na które nie mam teraz czasu. Zrobię gruntowne porządki w domu. No i najważniejsze: będę miała mnóstwo czasu dla moich dwóch ukochanych skarbeczków: Bartusia i Pawełka (mojego męża). Te dwie istoty dają mi tyle szczęścia, że aż nie potrafię wyrazić tego słowami. Patrzę na nich i nie mogę uwierzyć, że ich mam. Dwóch fajnych chłopaków.
Co do urlopu – w tym roku jeszcze nigdzie nie pojedziemy, ale powoli snujemy plany co do przyszłych urlopów. W tej chwili wystarczają nam spacery i oglądanie przyrody oraz samochodów. A jest co oglądać, np. dziś rano spacerował koło naszego domu … bocian. Takiego gościa jeszcze nie mieliśmy. Niestety Bartuś go nie widział, bo jeszcze spał. A my we trójkę (ja, mąż i mama mojego męża) z zachwytem przyglądaliśmy się temu godnie kroczącemu ptakowi. Zachowywaliśmy się jak dzieci, ale co tam.
A niektórzy ludzie dziwią się, że nie jedziemy z dzieckiem nad morze. A mnie dziwi ich zdziwienie, przecież dziecko jest jeszcze bardzo małe. Nie potrafi jeszcze chodzić. Wiem, że są ludzie, którzy potrafią jechać z dzieckiem w wieku mojego Bartusia nawet na Chorwację. I nie widzą żadnego problemu. A dla mnie to już jest dziwny wyczyn. Czy dziecko mające 8 miesięcy musi być podczas wakacji na Chorwacji? W jakim celu i po co? Moim zdaniem to jest bardzo lekkomyślna decyzja.
Kilka lat później … 1.09.2021 r.
Do widoku bociana jesteśmy już trochę przyzwyczajeni. Co roku bocian przechadza się po sąsiedniej łące i z apetytem coś ciągle zjada. Przyglądamy się mu oczywiście też z zachwytem, ale najbardziej zachwycony jest widokiem tego ptaka oczywiście nasze dziecko.