W szpitalu niedługo po urodzeniu się mojego dziecka, położna powiedziała mojemu mężowi, aby przyniósł rożek. Rożek okazał się za duży i położna okryła kocykiem nasze dziecko. I tak pozostało.
Po powrocie do domu też zaczęłam dziecko okrywać kocykiem. Rożka też czasem używamy. Gdy dziecko znudzi się leżeniem w łóżeczku to go przenosimy na nasze łóżko i tam sobie leży w rożku.
Teściowa była trochę zaskoczona tym kocykiem, bo jej dzieci leżały w beciku i to jeszcze na dodatek szczelnie nim owinięte. Będąc jeszcze w ciąży, gdzieś przeczytałam, aby dziecko trzymać jak najkrócej w beciku, bądź rożku, gdyż dziecko ciasno owinięte nie ma możliwości ruchu i wolniej się rozwija. Może to prawda, gdyż Bartuś mając dużo miejsca na swobodne poruszanie się, wywija nogami i rękami. Być może w ten sposób wzmacnia swoje mięśnie.
Wracając do kocyka … Na początku bardzo się bałam, że dziecko założy sobie kocyk na główkę … Dlatego też, z obu stron łóżeczka, zaczęłam przypinać kocyk do prześcieradła. Z czasem trochę się uspokoiłam. Dopóki dziecko nie chwyta przedmiotów, to do tego czasu nie możliwości, aby założyło sobie kocyk na głowę.
Bardzo mnie ciekawi czym swoje dziecko okrywają inne mamy …
Kilka lat później … 20.06.2021 r.
Kocyk przypinałam do prześcieradła klamerkami do bielizny …