Dwie poprzednie soboty spędziłam w pracy, w pozostałe dni (oprócz niedzieli) wracałam późno z pracy. W związku z czym nie miałam okazji skorzystania z jesiennego słoneczka. I jak tylko dziś rano zobaczyłam słońce za oknem, to niczym dziecko wybiegłam z domu i poszłam na długi spacer.
A potem porządkowałam dom, robiłam pranie i inne prace domowe. Teściowa poszła grabić liście spod orzecha laskowego. W tym roku drzewo nie urodziło orzechów laskowych, a szkoda. Po południu znów było pełno liści pod drzewem. Tym razem ja je zgrabiłam, a mąż w tym czasie usuwał stare maliny. Z prac ogrodowych pozostała jeszcze do usunięcia bardzo stara grusza, ale to już nie dzisiaj.
Nie mam pomysłu jak zapełnić pustą przestrzeń po malinach. Chciałabym coś tam posadzić, ale nie wiem co. Kiedyś myślałam o posadzeniu czereśni, ale ptaki zjadają czereśnie u sąsiadów, więc i u nas byłoby to samo. Malin w innym miejscu mamy bardzo dużo, porzeczek tak samo.
Jest tych owoców nie do przejedzenia. W tym roku zrobiliśmy bardzo dużo soku z malin. A może by tak brzoskwinię posadzić? Brzoskwinia nie jest dużym drzewem i chyba ptaki ich nie zjadają. Brzoskwinie lubią zjadać sarny, ale z nimi już od dawna nie mamy problemu.
Kilka lat później … 23.02.2021 r.
Od kilku dni korzystamy z lutowego słoneczka. Jest bardzo przyjemnie, ale jest chyba za wcześnie na wiosnę.
Gruszy i orzecha laskowego już nie mamy. Mamy za to inne drzewa owocowe: jabłonie, śliwy, brzoskwinie.
W ubiegłym roku pogoda nie dopisywała. Ciągle padał deszcz i może dlatego owoców nie było zbyt dużo.