ABCmaluszka.pl - płodność, ciąża, poród, dziecko, macierzyństwo
Blog młodej mężatki
REKLAMA
Przejdź do treści

Pierwszy dzień nad morzem z dzieckiem

ABCmaluszka.pl - płodność, ciąża, poród, dziecko, macierzyństwo, blog
Opublikowany przez w Młoda mama ·
Noc w samochodzie, jak pisałam, minęła bezproblemowo. Domek mieliśmy zarezerwowany dopiero od 15. Była piękna pogoda, więc postanowiliśmy, czas do 15 spędzimy na plaży. Mąż i dziecko trochę się prześpią w namiocie, a ja jakoś wytrzymam.

No cóż, ten dzień był straszny. Byliśmy wykończeni. Nie ucieszył nas widok naszego polskiego morza. Mąż rozbił namiot, ale nie mógł zmrużyć oka. Nasze dziecko zajęło się piaskiem. A ja próbowałam sytuację jakoś ogarnąć. Mąż był tak zmęczony, że nie chciał ani jeść, ani pić. Bartuś był niemożliwie nieznośny. Ciężko było z nim wytrzymać. Byłam u kresu sił.

Około 12.30 zebraliśmy się i ruszyliśmy w stronę samochodu, który to zaparkowaliśmy na terenie ośrodka wczasowego. Byłam gotowa błagać właścicielkę ośrodka o to żeby nas wpuściła do domu. Poszłam na recepcję i zaczęłam prosić kobietę o to żeby nas już wpuściła do domu, bo nasze dziecko ledwo żyje. Musimy go położyć spać.

Kobieta obiecała nas wpuścić około 13.45. Nie mogła wcześniej tego zrobić, bo właśnie sprzątano nasz domek. O 13.50 ponownie udałam się do właścicielki, a ona jak tylko mnie zobaczyła, bez słowa zaprowadziła nas do domku. Kazała pani sprzątającej opuścić domek. Pani nie zdążyła umyć podłogi po wcześniejszych lokatorach.

Jak tylko panie opuściły domek zabrałam się za pościelenie dziecku łóżeczka. Widok łóżeczka trochę mnie zdołował. Spodziewałam się, że łóżeczko będzie takie ze szczebelkami. Niestety, było to łóżeczko turystyczne z twardym jak kamień, bardzo cienkim materacykiem.

Jak nasze dziecko będzie spało w tym łóżeczku? Znalazłam jakiś koc, włożyłam go do łóżeczka, na koc położyłam kołderkę, która była na stanie domku. Potem na to Bartusiowe prześcieradło, poduszkę i kołderkę. Dalej było bardzo twardo, ale jakoś na tym Bartuś usnął. Spał 3,5 godziny.

A my z mężem znieśliśmy wszystkie rzeczy z samochodu. Potem zjedliśmy grochówkę, którą przywieźliśmy ze sobą. Ja zabrałam się do rozpakowywania rzeczy, a mąż się położył. Wieczorem poszliśmy na plażę.

Bartuś był już w lepszym humorze, bo się wyspał. Mnie się też samopoczucie poprawiło, bo wiedziałam, że już niedługo się położę i trochę prześpię. I tak minął nam pierwszy dzień nad morzem.

Kilka lat później … 19.04.2022 r.

Ten pierwszy wtedy dzień nad morzem dał nam nieźle w kość, aż do tego stopnia, że do dziś pamiętam ten dzień. Po tym dniu było już tylko lepiej i właściwie doszliśmy do wniosku, że nam się tam bardzo podoba i przedłużyliśmy pobyt, ale nie pamiętam już teraz o ile … być może o dobę.



Brak komentarzy

Wróć do spisu treści