ABCmaluszka.pl - płodność, ciąża, poród, dziecko, macierzyństwo
Blog młodej mężatki
REKLAMA
Przejdź do treści

Urlop macierzyński i co dalej?

ABCmaluszka.pl - płodność, ciąża, poród, dziecko, macierzyństwo, blog
Opublikowany przez w Młoda mama ·
Powrót do pracy po urlopie macierzyńskim to trudny etap w życiu każdej matki … Właściwie jest to trudny czas dla wszystkich domowników. Dla mamy, bo musi zostawić dziecko i czuje się, jakby je porzuciła oraz dla osoby, która będzie się zajmować dzieckiem pod nieobecność jego rodziców …

Pamiętacie to, jak moja koleżanka Ania miała duży problem w wyborem imienia dla swojego dziecka? Ja pamiętam, bo byłam bardzo w tę sprawę zaangażowana. Na początku swoich poszukiwań idealnego imienia dla swojego dziecka wymyślała różne imiona.

Miała różne pomysły, np. zastanawiała się, czy jakieś imię słowiańskie będzie dla jej córki odpowiednie. Był też pomysł, aby nadać dziecku imię występujące w kalendarzu w dniu, w którym córka jej się urodzi.

Odwiodłam ją od tego pomysłu. Termin porodu miała wyznaczony na początek maja. Poradziłam jej między innymi żeby przeglądnęła kalendarz imienin z początku maja i się zastanowiła, czy dane imię żeńskie będzie odpowiednie dla jej dziecka. Przykładowo 1 maja imieniny obchodzą: Aniela, Berta, Floryna, Izydora, Maja, Petronela, Tamara. Mnie akurat imię Maja bardzo się podoba, ale inne absolutnie nie. Natomiast Ani nie spodobało się żadne z tych imion.

Pomysłów było dużo, aż w końcu stanęło na imieniu Aleksandra. No i dobrze, mnie się też to imię podoba. Ale ja dziś nie o tym. Koleżanka ma teraz inny problem. Zamierza powrócić do pracy z dniem 1 grudnia. Na samą myśl ogarnia ją panika. Boi się, jak ona zniesie rozłąkę z maleństwem. No i jak dziecko zniesie kolejne przecięcie pępowiny? A wiedząc, że ja również szybko wróciłam do pracy, chciała się dowiedzieć jak to było w moim przypadku.

Hmmm, czas pędzi niewiarygodnie szybko. Moje dziecko ma prawie 4 lata, czyli około 3,5 roku temu wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim. Dawno, prawda? Czy ja coś pamiętam? Oczywiście, że pamiętam: strach .. o dziecko. Bałam się, że teściowa nie poradzi sobie z jego opieką. Nie będzie umiała zmienić pieluchy. A może niewłaściwie oczyści pupę i dziecko nabawi się strasznych odparzeń …

Moja wyobraźnia tworzyła same negatywne scenariusze. Natomiast moja teściowa nie bała się podjąć tego wyzwania. Powiedziała mi: Monisiu, przecież ja wychowałam trójkę dzieci. I myślisz, że sobie nie poradzę z jednym? Oj, na pewno sobie poradzę. I poradziła sobie.

Pierwszy dzień w pracy był straszny. Cały czas oczekiwałam telefonu od teściowej o treści: Monisiu, nie dam rady! Mam dość dźwigania tego ciężaru! Wszystko mnie boli! I tak dalej … Sama miałam ochotę dzwonić co 5 minut. Nie robiłam tego oczywiście, ponieważ byłam w pracy i byłoby to niemile widziane. Swoje przeżyłam. Wróciłam do domu z lękiem co zastanę w domu … Zastałam dziecko nakarmione, ubrane, zadowolone i … bez odparzeń na pupie! Uszło ze mnie całe powietrze. Swoją drogą myślałam, że jestem niezastąpiona pod względem opieki nad moim dzieckiem …

Długo jeszcze w pracy myślałam ciągle o tym, co tam u mojego dziecka. Właściwie to mogłabym wisieć na telefonie całe 8 godzin i zadawać pytania typu: Bartuś zrobił dziś kupkę? Jak wyglądała? Jaki miała kolor? Ma biegunkę? Czy zjadł obiadek? I oczywiście pytanie niezwykle ważne: czy wszystko w porządku z jego pupą?

Przyznam się, że to pytanie jeden raz zadałam teściowej, starałam się zrobić to delikatnie … Teściowa tylko popatrzyła na mnie wymownie i w ogóle się nie odezwała. Nie obraziła się, bo rozumiała powód mojego pytania. Potem mi powiedziała, że ja mam pracować i w ogóle się nie przejmować tym, co w domu. Ona panuje nad wszystkim i dziecku będzie bardzo dobrze pod moją nieobecność.

Martwiłam się też o inną sprawę. Czy i jak dziecko odczuje brak mamy przez 10, 11 godzin dziennie? Czy nie zacznie traktować babci tak, jakby była jego mamą. Jednak żadnego problemu wtedy nie zauważyłam, ani też później. Dziecko traktowało mnie jak mamę, a babcię jak babcię. Myślę jednak, że bardzo dużo w tym względzie zawdzięczam mojej wspaniałej teściowej. Dbała o prawidłowe relacje między sobą i wnuczkiem.

Potem martwiłam się jeszcze o różne rzeczy. Martwiłam się tym, że będąc tyle czasu w pracy nie będę świadkiem pierwszego kroku mojego dziecka. Ha! A jednak to tylko ja, mama, byłam świadkiem tego pierwszego kroczku! Było lato, miałam urlop. Niemal całe dnie spędzałam z dzieckiem, więc nie było możliwości nie zobaczyć tego pierwszego kroku.

Teraz z perspektywy czasu jest to bardzo mało istotne. Ważne jest tylko, żeby dziecko rozwijało się prawidłowo, żeby było kochane przez rodziców i dziadków, żeby spędzało z nimi jak najwięcej czasu, żeby miało bardzo szczęśliwe dzieciństwo …





Brak komentarzy

Wróć do spisu treści