Wróciliśmy właśnie z mężem ze spaceru. Wyciągnęłam go na malutki spacer wzdłuż żywopłotu. Nie nachodziliśmy się zbytnio, ale chociaż troszkę zażyliśmy świeżego powietrza i promieni słonecznych. Nie wiadomo jak długo będzie tak ładnie, jak dzisiejszego dnia.
A potem usadziłam męża na plastikowym krzesełku przed domem A ja poszłam do domu zrobić nam pysznej herbatki z sokiem malinowym.
W sobotę dostałam od rodziców z litr malin. Zrobiłam z nich soczek do herbaty. Wyszłam z tą herbatką dla siebie i męża przed dom. Usiadłam na drugim krzesełku. Popijając herbatkę opowiadaliśmy sobie dzisiejszy dzień pracy. O pracy to głównie ja mówiłam, jak zwykle zresztą.
Przestałam się stresować nowym miejscem pracy. Dziś poszłam tam z ogromną przyjemnością. Nie sądziłam, że praca tak po prostu może cieszyć. I właściwie przestałam myśleć o poprzedniej pracy.
Jestem też bardzo zadowolona z kontaktów z nowym szefostwem. Całkiem teraz inaczej jestem traktowana. Od wczoraj jestem chyba za bardzo zachwycona moją pracą. Mąż mnie próbuje trochę hamować. Tłumaczy mi jak dziecku, że nie mogę okazywać swojego zadowolenia w pracy z pracy, bo ludzie są bardzo zazdrośni i mogę sobie jedynie zaszkodzić. Staram się stosować do jego rady, bo może mieć rację.
Kilka lat później … 29.09.2020 r.
Od wielu lat mamy swoje krzaki z malinami. Co roku robimy z nich sok malinowy. Pycha. Obecny wrzesień też był do przedwczoraj bardzo ładny. A dziś mamy tylko 10 stopni. Słoneczka niestety nie ma, ale po południu wyjdziemy z dzieckiem na chwilę na zewnątrz, na jakiś krótki spacer.