Nie zrobiliśmy z mężem badania na poziom przeciwciał blokujących w moim organizmie, gdyż ciągle mieliśmy problem z dostaniem się do szpitala, w którym wykonywane są te badania. Krew można oddać tylko 2 razy w tygodniu i to z samego rana. Mąż nie mógł się spóźnić do pracy w tym okresie i ciągle przekładaliśmy badanie. A mnie do czasu uzyskania wynikuco najmniej 40% przeciwciał blokujących nie wolno było zachodzić w ciążę.
Coraz bardziej przerażał mnie upływ czasu, który nieubłaganie mijał, i to że robię się coraz starsza i mam coraz mniej szans na zajście w ciążę.
I stało się coś niezwykłego … Nie otrzymałam comiesięcznej przypadłości, więc wyciągnęłam test ciążowy i go wykonałam. Test ciążowy pokazał 2 kreski, czyli ciążę. Jak to się stało??? Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
Pokazałam mężowi test ciążowy. Oboje przez dłuższą chwilę oglądaliśmy 2 intensywnie czerwone kreski. Usiedliśmy zszokowani i patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc. Kłębiło nam się w głowie wiele myśli.
Jak to się mogło stać? Wpadliśmy, tak po prostu wpadliśmy? I co teraz? Co z przeciwciałami? Jeżeli mam ich za mało, to znów poronię …?
Ogarnął mnie ogromny strach. Nie chcę przeżywać po raz kolejny jeszcze raz tego samego …
W przyszłym tygodniu idę do lekarza. Trzymajcie za mnie kciuki …
Kilka lat później … 13.04.2021 r.
I jak myślicie, czy ta ciąża doczekała się szczęśliwego rozwiązania …?